Polska najwyższa klasa rozgrywkowa była w ubiegłym sezonie zdominowana przez dwie drużyny: murowanego faworyta przedsezonowego i totalną niespodziankę.
Legia to od lat najbogatszy, w największym stopniu obecny w mediach i notujący najlepsze wyniki w europejskich pucharach polski klub. Klub z Warszawy jest co roku głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu. W tym roku „Wojskowi” dodatkowo obchodzili stulecie istnienia. Mimo słabej rundy jesiennej i tylko drugiego miejsca przed przerwą zimową to właśnie warszawiacy zdobyli mistrzostwo, choć jego losy ważyły się do ostatniej kolejki. Legioniści do tego sukcesu dołożyli jeszcze Puchar Polski pokonując w finale Lecha Poznań.
Legia dysponowała najlepszym składem w lidze. Brylował zwłaszcza Nemanja Nikolić, który przez jakiś czas miał więcej strzelonych goli niż rozegranych meczów i miał szansę na poprawienie rekordu Henryka Reymana z 1927 roku (38 goli). Ostatecznie Serbowi z węgierskim paszportem zabrakło 10 bramek.
Wicemistrzostwo i największy sukces w historii klubu przypadło Piastowi Gliwice. Klub z Górnego Śląska był największą rewelacją sezonu, okupował pierwsze miejsce w tabeli przez 20 kolejek i liczył się w walce o tytuł do ostatniej kolejki. O sile zespołu stanowili głównie obcokrajowcy zza południowej granicy: Czesi Vacek i Nešpor oraz Słowak Mraz (najlepszy asystent ligi).
Kolejne dwa miejsca i start w eliminacjach do Ligi Europy (razem z Piastem) zapewniły sobie Zagłębie Lubin i Cracovia. Zarówno Miedziowi, jak i Pasy to kluby, w których pierwsze skrzypce grali zawodnicy młodzi, z Bartoszem Kapustką na czele. Warto również wyróżnić Filipa Starzyńskiego, który razem z piłkarzem Cracovii pojechał jako jedni z nielicznych przedstawicieli Ekstraklasy na Euro 2016.
Spośród klubów, które awansowały do grupy mistrzowskiej największym rozczarowaniem okazał się Lech Poznań. Obrońcy tytułu zanotowali fatalny początek sezonu i ostatecznie uplasowali się dopiero na siódmym miejscu w tabeli. Szerokim echem odbiło się odejście w przerwie zimowej najlepszego gracza Kolejorza Kaspra Hamalainena do Legii.
Najgorszy sezon od lat zanotowała Wisła Kraków (tylko dziewiąte miejsce), która była już na przepaścią, poczym na stanowisku trenera zatrudniono Dariusza Wdowczyka. Biała Gwiazda przeszła totalną metamorfozę i do samego końca walczyła o awans do mistrzowskiej ósemki. Ostatecznie się to nie udało. Na pocieszenie Krakowianie wygrali grupę spadkową.
Największym przegranym całego sezonu było moim zdaniem Podbeskidzie Bielsko-Biała. Bielszczanie mogą narzekać na formułę rozgrywek, według której po 30 kolejkach punkty dzieli się na dwa, jednak reguły były takie same dla wszystkich klubów i były znane przed sezonem. Podbeskidzie z 9-tego miejsca po 30 kolejce wylądowało na 15-stym na koniec sezonu – co oznaczało spadek razem z Górnikiem Zabrze.
To już był trzeci sezon z podziałem na grupy mistrzowską i spadkową oraz dzieleniem punktów. Taki system z pewnością wprowadza dodatkowe emocje i odkłada ostateczne rozstrzygnięcia o osiem kolejek. Tylko czy tak powinna wyglądać rywalizacja ligowa? Czy punkty zdobyte przez 30 kolejek powinny mieć dwa razy mniejszą wartość niż punkty zdobyte przez siedem kolejek? Moim zdaniem to trochę udziwnianie rozgrywek na siłę i lepszym rozwiązaniem – jeśli chcemy mieć więcej niż 30 kolejek w sezonie – byłoby powiększenie ligi do 18 zespołów. Póki co kolejny sezon będzie rozgrywany w tej samej formule.
Zobacz też:
EkstraklasaTagi: ekstraklasa ekstraklasa 2015-16 | wszystkie wpisy
Obrazek na górze: Legia zdobyła podwójną koronę. (Darwinek)