Klub ze stolicy nie ma już trzech właścicieli, lecz jednego. Co to oznacza dla Wojskowych i polskiej piłki klubowej?
Legia to bardzo zasłużony w historii polskiej klub. Zwłaszcza w tej najnowszej, po 89-tym roku. W 1992 roku klub przejął Janusz Romanowski. Udało się wtedy podpisać intratną umowę sponsorską z FSO i dzięki wysokiemu budżetowi zdobyć po 24 latach przerwy mistrzostwo Polski (w 1994 i ponownie w 1995, w tych samych latach zdobył też Puchar Polski). Wtedy też Wojskowi osiągnęli też wielki sukces w europejskich pucharach: awansowali do grupy Ligi Mistrzów i wyszli z niej z drugiego miejsca, odpadając ostatecznie z rozgrywek w ¼ finału.
W roku 1997 sponsorem i większościowym właścicielem klubu został koreański producent samochodów Deawoo. W 2001 Koreańczycy wycofali się z klubu sprzedając swoje udziały Andrzejowi Zarajczykowi (Pol-Mot Holding), który już posiadał 40% akcji Legii. Następnie, w roku 2004, na dziesięć lat Legię przejął koncern medialny - Grupa ITI. Legia pod rządami korporacji nie odnosiła spektakularnych sukcesów. Cały ten okres (1997-2013) to czas stagnacji klubu, który zdobył w tym czasie zaledwie dwa mistrzostwa Polski.
Romantyzm i pozytywizm
W styczniu 2014 Grupa ITI, będąca w sporze z kibicami klubu, sprzedała Legię Dariuszowi Mioduskiemu (przejął 80% akcji) i Bogusławowi Leśniodorskiemu (20%). To było nowe otwarcie. Głównym „frontmanem” nowego projektu został aktualny (od 2012) prezes Leśniodorski. Nieco ekstrawagancki, kontrowersyjny w wypowiedziach i często obecny na Twitterze prezes mógł być albo nienawidzony albo kochany. I był uwielbiany przez kibiców Legii, zwłaszcza tych zagorzałych. W mediach miał wizerunek decydenta, który często kieruje się sercem – sercem kibica klubu. Można powiedzieć, że był takim prezesem-romantykiem. Oczywiście duża część, jeśli nie całość, takiego właśnie przekazu medialnego, to był sprawny PR. Prezes Leśniodorski był stale obecny mediach społecznościowych i starał przypodobać się kibicom.
Do dobrze uzupełniającego się duetu wkrótce (we wrześniu 2014) dołączył Maciej Wandzel, który przejął równowartość 20% akcji klubu od Mioduskiego. Z czasem trzej panowie poróżnili się. Po jednej stronie stanął Mioduski, a po drugiej Leśniodorski z Wandzelem. Po kilku zwrotach akcji Mioduski wykupił mniejszościowych udziałowców za, wg różnych źródeł, 38-50 milionów złotych stając się jedynym właścicielem klubu i nowym prezesem.
Nowy prezes Legii to, w literackiej analogii, pozytywista. Jest wielkim zwolennikiem budowy akademii i rozwoju klubu krok po kroku, bez wielkich szaleństw. Tym razem to nie on jako prezes, czy też inna osoba, która przejmie od niego te obowiązki, będzie gwiazdą, lecz będzie to trener wraz z piłkarzami. Z pewności mniejsza będzie też tolerancja wobec zbyt gorliwych kibiców, którzy narażają klub na kary finansowe.
Leśniodorski przed sezonem zaryzykował wydając niemałe pieniądze na sprowadzenie i kontrakty takich piłkarzy jak np. Odidja-Ofoe. Gdyby się nie udało awansować co najmniej do Ligi Europy, Legia miałaby problemy finansowe. Mioduski raczej nie nie będzie podejmował takiego ryzyka.
Co dalej?
Polskie kluby nie są w stanie rywalizować z elitą europejską w inny sposób niż poprzez szkolenie młodzieży. Przy budżetach ekstraklasowych klubów jedyny sposób na posiadanie w kadrze zawodnika wartego na rynku kilka milionów euro, to wyszkolenie go sobie lub „wyłowienie” ze słabszego klubu, kiedy jest jeszcze juniorem. Właśnie taki sposób myślenia prezentuje nowy wyłączny właściciel.
Czy Legia może być polskim Bayernem? Raczej tylko finansowo. Klub wciąż nie będzie w stanie wykupywać najlepszych piłkarzy Ekstraklasy (jeśli ci nie będą mieć wpisanej klauzuli odejścia), bo o nich musi rywalizować z bogatymi klubami z Zachodu i Wschodu, które są w stanie płacić za czołowego ekstraklasowca po 2-5 mln EUR, nawet jeśli ten nie pokazał jeszcze wielkich umiejętności w pucharach (Milik, Kapustka, Stępiński). Akademię kiedy już powstanie będzie dostarczać talenty dopiero za kilka(naście) lat. Poza tym inne kluby nie próżnują i już swoją akademię posiadają (Zagłębie Lubin). To Legię wciąż będzie w najbliższych latach stać na najmocniejszy skład, ale nie na tyle mocny, aby reszcie stawki całkowicie odlecieć.
Zobacz też:
Legia Warszawa (Klub Piłkarski Legia Warszawa Sportowa Spółka Akcyjna)Tagi: bogusław leśniodorski dariusz mioduski legia warszawa | wszystkie wpisy
Obrazek na górze: Nowy porządek w Legii. (Darwinek)